niedziela, 29 września 2013

Dziwactwa

Każdy pracujący człowiek kiedyś w końcu będzie miał styczność z DZIWAKIEM. Oni są po prostu wszędzie.
Dwa lata temu ja, w roli niczego nie świadomej, świeżo upieczonej konsultantki wyobrażałam sobie pracę tak: podnoszę słuchawkę, odpowiadam na proste pytanie o ofertę, odkładam słuchawkę, czekam 15 minut, aż ktoś raczy zadzwonić i wszystko od nowa. Tak bardzo żyłam w kłamstwie.
Może i spodziewałam się gdzieś w głębi trudnych pytań, ciężkich pogmatwanych spraw, ale nie czegoś takiego!

Zadzwoniła kiedyś abonentka, która od początku sprawiała wrażenie nieco "innej".
Klientka: Chciałabym aby w razie mojej nagłej śmierci numer przepisała Pani na mojego syna.
Ja: Jak to w razie nagłej śmierci?
Klientka: Bo mnie proszę panią... ściga mafia berlińska...
Kopara piętro pode mną... co powiedzieć? Tłumaczę babce procedurę cesji, a nawet przepisanie numeru w razie śmierci abonenta :) Po około pięciu minutach słyszę:
Klientka: JEZU CHRYSTE! PANI GŁOS SIĘ ZMIENIA!
Ja: Słucham? Proszę się uspo-
Klientka: ONI MNIE SŁYSZĄ! ZABIJĄ MNIE! KOMPUTEROWY GŁOS! PANI PRACUJE DLA NICH! PRACUJE DLA MAFII!
Rozłączyła się pozostawiając mnie w stanie głębokiego w t f.
Wiem, wiem, że nie powinnam ale miałam ochotę jej powiedzieć "Proszę chwile poczekać, przełączę panią na Berlin..." 

Kiedyś zadzwonił też do nas pedofil. TAK! Zgadza się... najprawdziwszy okaz, z krwi i kości. Miał taki niebywale miły, spokojny... pełen wręcz psychodeli głos.
Klient: Chciałbym zamówić tablet, różowy, dla dziewczynki.
Ja: Przykro mi, ale różowego tabletu nie znajdziemy, ale białe są jak najbardziej dostępne. To też taki kolor w sam raz dla córki <facet dosyć stary to ta wywnioskowałam>
Klient: Hm. To będzie prezent dla siostrzyczki...
Ja: A rozumiem. <facet około 45 lat!> W takim razie już Panu mówię jaki sprzęt znajdziemy w najniższym abonamencie.
Klient: Nie musi być najniższy. Ważne, żeby tablecik był dobry. Wie Pani, muszę ją przeprosić.
Ja: Rozumiem...
Klient: Skrzywdziłem moją siostrzyczkę. Ale mam nadzieję, że taki prezent jakoś załagodzi sytuację.
Ja: <przedstawiam ofertę z lekko podświetloną czerwoną lampką ostrzegawczą>
Klient: Proszę mi powiedzieć. Pani jest kobietą... Czy Pani wybaczyłaby komuś kto by Panią skrzywdził, tak troszeczkę...
Ja: Zawsze powinno się wybaczać - powiedziałam mając nadzieję, że chodzi o coś innego.
Klient: Pani jest miła. Takich kobiet powinno być dużo. Moja siostrzyczka na pewno też na taką wyrośnie. 
Ja: Na pewno...
Klient: Dobrze, to ja wezmę ten abonament. Czy można zamówić w formie upominku? W jakiejś paczuszce czy ozdobnym kartoniku? W jakieś bajkowe motywy? Księżniczki?

Wiecie co... czułam się przez ten telefon jakby mnie macał swoim głosem. To było fatalne. CO prawda, nie opowiadał o szczegółach, ale potem posypały się jeszcze teksty typu "wzięła prezent w swoje małe paluszki", "może powinienem jej kupić jakąś ładną spódniczkę albo rajstopki".
Brrr..........

Dawno, dawno temu trafił się także samobójca. Zdarzenie opisała moja koleżanka, która zatrudniona była na długo przede mną. Facet zadzwonił i powiedział, że jedzie właśnie trasą X z prędkością prawie 200km/h i groził, że się rozbije. Co najlepsze, nie chciał niczego wynegocjować w ten sposób, żaden szantaż emocjonalny o rabat na abonament czy inne uciechy. Po prostu, chciał aby ktoś słyszał jak umiera. Ot, taki fetysz. Mówił konsultantce, że to nagranie mają przekazać do jego żony, czy tam narzeczonej, żeby słyszała, że "ten odgłos miażdżonej blachy towarzyszy rozczłonkowaniu ciała jej kiedyś ukochanego faceta". Koleżanka przerażona, wyciszyła kolesia i pobiegła po leadera spytać co ma robić. Podobno gadał z nim sam business menager ale nikt nie pamięta, albo nie chce pamiętać jak rozmowa się zakończyła...

Dziwne, chore lub przerażające. Ale to chyba jest nieodłączny element naszego społeczeństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz