wtorek, 9 lipca 2013

Babcie i dziadki

Nie cierpię poniedziałków.
To tak bardzo specyficzny dzień, że nawet ulubiona kawa mi nie smakuje i inwestuję w puszkę coli z automatu. Nie jest to również zbyt dobry dzień na załatwianie spraw w urzędach, na uczelniach i ... infolinii.
Niejednokrotnie (tu, jeszcze na call center) wpadały dosyć specyficzne połączenia z rana:

Ja: Witam w Play, w czym mogę pomóc?
<cisza>
Ja: Halo? ... Halo? .... Niestety nikogo nie słyszę, jestem zmuszona się...
Klient: PANI POCZEKA! Jem kanapkę...

lub chociażby jedna z moich ostatnich rozmów na infolinii kiedy to gadam z jakąś lekko "wczorajszą" babką i nagle słyszę w tle głośne "Danka! Poniedziałek rano a ty już naj*bana!"

Nie wiem osobiście w czym tkwi fenomen początku tygodnia, biorąc pod uwagę, że niedziele mam pracujące toteż nie czuję jakoś, że jest to początek tygodnia. Ludzie tradycyjnie narzekają na dziadków jeżdżących komunikacją miejską o poranku... ja mam to samo, tylko że problem leży w telefonach od nich.

Ja: Witam w Play, w czym mogę pomóc?
Dziadek: Szczęść Boże... ja kupiłem ten wasz Sillyfarm[?] na wątrobę i trawienie ale...
Ja: Tak, ale pan dodzwonił się na infolinię Play....
Dziadek: Ale proszę mi nie przerywać! Przeczytałem ulotkę ale chyba nie doczytałem na bazie jakich ziół on jest zrobiony bo ja nie wszystko mogę brać...

ewentualnie jeszcze gorszy przypadek - babcie ze wsi, mentalnie żyjące na przełomie starożytności i średniowiecza

Dzwoni babka z ŻABKI (tak, sklepu). Mówi, że ma klientkę starszą i niedowidzącą i że prosi abym sprawdziła co się stało z doładowaniem bo wprowadzają i nie zaskoczyło. 
Ja: Proszę wobec tego o numer telefonu
Ekspedientka: Jaki ma pani numer telefonu?
A w tle słychać taką babinę a wręcz dziadówkę
Babina: Ni ch*ja nie wiem.....

Niekiedy przysłuchuję się rozmowom z komunikacji miejskiej, nie tyle że mnie ciekawią, ale czasem można dowiedzieć się prawdziwych rewelacji. Wczoraj dowiedziałam się, że grzybicę można leczyć pijąc miętową herbatę oraz, że Korwin-Mikke jest prezesem SLD. 
Z najwyższą dozą przyjemności przysłuchuję się jednak "nowinkom technicznym". Oto co zasłyszałam kilka dni temu:
Babcia1: Ja mam telefon w Play i mam do wszystkich za darmo w Play
Babcia2: A jaki masz telefon?
Babcia1: Nokia
Babcia2: A to ja mam do ciebie drogo bo ja mam Samsunga
Babcia3: A czemuż to?
Babcia2: No bo to trzeba mieć taki sam telefon żeby było taniej. Z Nokii na Samsunga to musi być drożej
Babcia1: No u mnie to faktycznie wszyscy Nokie mają to nic dziwnego ze za darmo dzwonię

Z sytuacji absurdalnych, którymi lubię się dzielić a jak zwykle urodziły się za sprawą abonenta starszej daty będzie zgłoszenie o zwrot płatności. Klient zgłasza, że pomyłkowo wpłacił środki w kwocie 1300 zł na nasze konto, ale on nie ma u nas wysokiego abonamentu, więc chciałby to odzyskać, bo to jego cała emerytura. W porządku - myślę - dziadek musi mieć za co żyć. Dyspozycja zwrotu płatności zrobiona. Coś mnie tknęło i spojrzałam na tytuł przelewu, a tam "Darowizna na rzecz parafii im. św. Franciszka w Ciechocinku".
Rachunki płacone z opóźnieniem, pieniążków na życie brak, ale najważniejsze, żeby św. Franciszek miał za co balować z kolegami w sutannach.
Nie to, że się czepiam. To forsa dziadka, ale jednak jakoś mnie boli ich brak świadomości.

1 komentarz: